Quantcast
Channel: JakiLinux » Wdrożenia
Viewing all articles
Browse latest Browse all 11

Jaworzno na Linuksie: Fakty i plany

$
0
0

Tym artykulem kontynuujemy cykl tekstów o wolnym i otwartym oprogramowaniu w gminie. Dzis przedstawimy kazus jaworznickich szkól, które do pomocy w edukacji mlodych Polaków wybraly GNU/Linuksa i wolne oprogramowanie.

Jesli masz informacje na temat innych wdrozen Open Source w polskiej administracji, napisz o tym na specjalnej stronie: WiOO w Gminie na naszym wiki lub napisz do nas bezposrednio.

Na pytania odpowiadal Maciej Bak, starszy informatyk Urzedu Miejskiego w Jaworznie oraz czlonek zarzadu Stowarzyszenia Jaworznicka Grupa Uzytkowników Linuksa.

Oprogramowanie Microsoftu bylo sukcesywnie wykorzystywane w polskiej edukacji od wielu lat. Co takiego wydarzylo sie, ze Urzad Miejski odwrócil sie od tej tradycji i zechcial wypróbowac GNU/Linuksa?
Maciej Bak:
Hmm… po pierwsze, to nie jest tak, ze Urzad Miejski odwraca sie od oprogramowania firmy Microsoft :) Nikt przy zdrowych zmyslach nie odrzuca oprogramowania, które podobno pracuje (legalnie, lub niestety najczesciej nie) na 99% desktopów w naszym kraju. W naszym miescie podjeto decyzje o wykorzystaniu w edukacji systemu GNU/Linux, co nie oznacza jednoczesnego odrzucenia Windowsów. A dlaczego Linux? Powodów, jak to zwykle bywa, jest wiele.
Po pierwsze: mamy w tym momencie do czynienia ze swoista monokultura. Dzieciaki w szkolach uczy sie poslugiwac narzedziami tylko jednego systemu operacyjnego, co niestety najczesciej prowadzi do swego rodzaju „komputerowego analfabetyzmu”, kiedy to chocby zmiana ikonki na Pulpicie, skutkuje kompletnym zagubieniem uzytkownika. Nie mówiac o kreatywnym mysleniu w wykorzystaniu potencjalu komputera. Chcemy pokazac uczniom, ze swiat oprogramowania nie zaczyna i nie konczy sie na produktach MS, a korzystanie z komputera nie ogranicza sie tylko do bezmyslnego klikania w ikonki. Z naszego kilkuletniego doswiadczenia w „pielgrzymowaniu z pingwinkiem” po szkolach wynika, ze dla uczniów sporym szokiem jest nieraz widok wiecej niz jednego pulpitu na monitorze komputera, nie mówiac juz o tym, ze moze on miec inaczej zorganizowana nawigacje i inny wyglad niz ten oferowany przez windowsowe okienka.
Po drugie: legalnosc! Tak sie sklada, ze ze wszelkich badan wynika, ze nasz kraj jest w czolówce piractwa komputerowego (choc na szczescie powoli zmienia sie to na lepsze). Placówki edukacyjne posiadaja najczesciej legalne oprogramowanie, które zakupione zostalo za czasem smieszne pieniadze w rozmaitych programach „wspierania edukacji”, ale nikt nie zastanawia sie niestety, co robi uczen wracajacy ze szkoly do domu z zadaniem „napisz na jutro 3 strony wypracowania w Wordzie”. Niewielu nauczycieli i niewiele szkól zadaje sobie trud edukowania ucznia, ze istnieje alternatywa dla piractwa. Ze istnieja darmowe odpowiedniki wiekszosci komercyjnych aplikacji wykorzystywanych w szkolnej edukacji.
Pamietajmy, ze uczen (a wlasciwie jego rodzice) nie jest w stanie nabyc np. pakietu biurowego za taka cene jak szkola, a musi wydac wielokrotnosc tej sumy za produkt, którego wykorzystanie w warunkach domowych i tak obwarowane jest szeregiem ograniczen (licencje edukacyjne).
GNU/Linux i Open Source pozwala kazdemu, bez wzgledu na jego status materialny, na efektywne wykorzystanie technologii komputerowej w edukacji i co wazniejsze na legalne z niej korzystanie!
Po trzecie: pieniadze. Pomijajac brak oplat licencyjnych na oprogramowanie (a sa to niemale pieniadze), warto wskazac oszczednosci na sprzecie. Tak sie sklada, ze kazda kolejna wersja systemu operacyjnego Windows ma coraz wieksze wymagania sprzetowe, czego nie mozna powiedziec o GNU/Linuksie. Tak wiec korzystanie z nowoczesnego oprogramowania na platformie Windows wymusza nieustanna wymiane sprzetu na coraz nowszy. Pewnie, gdyby 8-10 lat temu uzytkownikowi komputera pokazac, jaka specyfikacje winien posiadac dzisiaj komputer wylacznie do uruchomienia systemu operacyjnego (a gdzie aplikacje?), popukalby sie po glowie.
GNU/Linux + proponowany przez nas model z graficznymi terminalami w pracowni komputerowej pozwalaja na uruchomienie najnowszego oprogramowania i najnowszych systemów operacyjnych bez koniecznosci inwestowania wielkich pieniedzy w sprzet komputerowy.
Czy byly jeszcze inne powody (np. polityczne) i ile UM oszczedzil na tym rozwiazaniu?
Maciej Bak:
Edukacja i polityka?! Brrrr… Przeciez tutaj chodzi o nasze dzieci!
W pracowniach komputerowych jaworznickich szkól pracuje obecnie okolo 600 komputerów (bierzemy pod uwage jedynie komputery wykorzystywane w procesie edukacyjnym, nie interesuja nas stanowiska administracji, dyrektorskie, itp.). Jedna trzecia z nich liczy sobie juz teraz ponad 5 lat, a kolejna jedna trzecia podobny wiek osiagnie w ciagu najblizszych dwóch lat. Jak wiec mozna mówic o efektywnym nauczaniu technologii informacyjnej/informatyki, jesli baza sprzetowa w wiekszosci nadaje sie na zlom?
Jesli edukacja informatyczna nie ma byc fikcja, to albo nalezy zainwestowac znaczne pieniadze w jej modernizacje, albo szukac innych rozwiazan, które pozwola wykorzystac, to co sie ma. Oczywiscie mozna próbowac na nowo „odkrywac Ameryke”, ale czemu nie skorzystac z gotowych rozwiazan (LTSP), które funkcjonuja na swiecie i w edukacji doskonale sie sprawdzaja? Jesli w wielu krajach, nieraz znacznie bogatszych od Polski (np. Brazylia, USA, Kanada, Indie, Japonia, Hiszpania, Norwegia, Szwajcaria, Niemcy, Rosja), dostrzezono potencjal drzemiacy w oprogramowaniu Open Source, to czemu nie skorzystac z ich doswiadczen?
Sadze, ze co najmniej 1/3 z wymienionych krajów podjela takie decyzje z powodów ekonomicznych (brak przymusu oplacania licencji) lub politycznych. Tak czy inaczej, ja pytajac o inne powody, mialem na mysli to, czy migracja jest inicjatywa oddolna (urzedu) czy moze powstala na skutek aprobaty i protektoratu wladzy wyzszego szczebla.
Maciej Bak:
Inicjatywa jaworznicka jest jak najbardziej oddolna, a u jej podstaw legla zarówno troska o poziom edukacji mlodziezy, ale oczywiste, ze równiez i ekonomia. Dzieki proponowanym rozwiazaniom Jaworzno moze zaoszczedzic okolo 2,4 mln zlotych w ciagu najblizszych 3 lat, co jest kwota warta zachodu. Oczywiscie to sa szacunki, które ze wzgledu na spadajace ceny sprzetu (kto wie, ile bedzie kosztowal komputer za dwa lata) moga ulec zmianie.
Swiadomie nie wymienilem wsród tych krajów Kuby, Wenezueli, Chin, które równiez ostatnio stawiaja na Open Source, a których intencje pewnie mocno podszyte sa polityka. A ekonomia? No, a cóz zlego jest w tym, ze ktos (osoba prywatna, firma, urzad, czy panstwo) wybiera tansze rozwiazania?
Nie ma nic zlego w tym, ze urzad lub panstwo wybiera konkurencyjne, tansze rozwiazanie. Czy w takim razie Urzad Miasta wybral oferte polskiego dystrybutora Linuksa, czy po prostu zastepuje platnego Windows „darmówka” do sciagniecia z sieci?
Maciej Bak:
W pierwszym etapie wdrozenia, który obejmie 1/3 szkól i zacznie sie od wrzesnia tego roku, testowac bedziemy dwie dystrybucje: Ubuntu i OpenSUSE. Wybór nie jest przypadkowy: sa to obecnie najbardziej przyjazne uzytkownikowi produkty ze swiata Linuksa, które pozwalaja nawet nowicjuszowi na latwe uruchomienie systemu GNU/Linux na swoim komputerze i równie latwa instalacje. A pamietajmy, ze zalozeniem programu jest to, by uczen w warunkach domowych mógl korzystac z tego samego oprogramowania co w szkole. Z technicznego punktu widzenia, obie dystrybucje prezentuja nieco inne podejscie do technologii terminalowej (róznice nie sa wielkie, ale sa) i rok testów pozwoli nam wybrac te bardziej odpowiadajaca naszym potrzebom.
Oczywiscie, dystrybucje te beda przez nas nieco profilowane pod katem oprogramowania edukacyjnego i wykorzystywanego w szkolnych pracowniach, ale jak najbardziej beda oparte na, jak to Pan okreslil „darmówkach”, które kazdy moze sciagnac z sieci.
A czy rozporzadzenie MEN-u z grudnia 2008 r., które nakazuje, by od 2012 r. na jednego ucznia przypadal jeden komputer, nie jest powodem politycznym?
Maciej Bak:
Na pewno jest to katalizator zmian, ale nawet bez niego, za 3 lata trudno byloby sobie wyobrazic zajecia z informatyki w wiekszosci jaworznickich szkól, z powodów, o których wspominalem powyzej. Poza tym, czego mozna nauczyc, jesli przy jednym stanowisku siedzi dwóch, a czasem nawet trzech uczniów? Któremu wystawiac ocene? Sytuacja dosc smieszna przyzna Pan. Czy za kierownica samochodu siedzi dwóch kierowców?
Zadaniem samorzadu, jako organu prowadzacego szkoly na swoim terenie, jest zapewnienie odpowiedniej bazy do prowadzenia zajec. I to wlasnie staramy sie w Jaworznie zorganizowac.
Mnie zdecydowanie wygodniej prowadzi sie samochód w pojedynke. ;) Jak Pan powiedzial, pierwszy etap zacznie sie we wrzesniu tego roku. Kiedy zacznie sie drugi i jak bedzie on wygladal?
Maciej Bak:
Tak naprawde, to w pierwszym etapie wdrozenia glówny nacisk polozony zostanie na szkolenie nauczycieli i adaptacje programów nauczania do wykorzystania oprogramowania Open Source. O strone techniczna jestesmy w miare spokojni, bo – jak juz wspomnialem – madrzejsi od nas przedeptali wczesniej na swiecie sciezke, która chcielibysmy podazac w Jaworznie. Po roku bedziemy mogli sobie odpowiedziec na pytanie, czy polska szkola jest gotowa na skorzystanie z proponowanych rozwiazan. Wierzymy, ze – pewnie nie bez trudnosci – wynik bedzie pozytywny, a wtedy kolejny rok szkolny oznaczac bedzie objecie programem pozostalych jaworznickich placówek, które wyrazily zgode na uczestniczenie w nim (bo uczestnictwo w programie bylo dobrowolne).
Wspomnial Pan o „pielgrzymowaniu z pingwinem” po szkolach. Wynika z tego, ze w Jaworznie juz wczesniej zachodzily podobne inicjatywy. Jak one wygladaly, jak sie rozwinely i czy doswiadczenia z nimi zwiazane mogly wplynac na aktualne wydarzenia?
Maciej Bak:
W jednej z jaworznickich szkól (ZSZ PKE S.A. przy Elektrowni Jaworzno III) juz w 2000 roku powstala pracownia oparta o system operacyjny GNU/Linux, w której kilka roczników uczniów moglo poznawac zalety tego systemu. Pod koniec 2003 roku zawiazala sie nieformalna grupa milosników tego systemu (JLUG), która od dwóch lat jest juz stowarzyszeniem. Osoby zwiazane z ta inicjatywa przez kilka lat odwiedzaly jaworznickie szkoly z prelekcjami i pokazami „pingwinka”, nie stroniac w nich równiez od problematyki piractwa komputerowego i bezpieczenstwa.
Powoli udawalo sie zdobywac kolejne przyczólki: nauczycieli informatyki, fizyki, czy nawet jezyka angielskiego, którzy zaczynali korzystac z Linuksa i stosowac go w swojej pracy. Od 3-4 lat w naszym miescie dziala juz kilka pracowni opartych na Linuksie (dawniej na Auroksie i PLD, obecnie na Ubuntu i Debianie), co wazne w kazdym typie szkoly: podstawowej, gimnazjum i liceum. To wlasnie doswiadczenia tych kilku lat napawaja nas optymizmem.
Z doswiadczen tych wynika, ze najtrudniej jest zaczac, przelamac bariere myslenia. Potem leci juz z górki, a efekty w postaci chocby osiagniec uczniów w konkursach czy olimpiadach sa nagroda za poczatkowe trudnosci.
Pieniadze zaoszczedzone na oprogramowaniu zostana przeznaczone na zakup nowego sprzetu komputerowego, a na tym starszym zostanie zainstalowane Ubuntu badz OpenSUSE. Czy to jest dobra decyzja? Ubuntu nie nalezy do lekkich dystrybucji, a OpenSUSE jest ociezale. Wlasciwie sa to jedne z „najciezszych” dystrybucji. Na „zlom”, jak Pan to nazwal, bardziej nadaje sie Xubuntu lub cokolwiek innego z lekkimi X-ami np. z Enlightenment.
Maciej Bak:
Ubuntu/OpenSUSE zostana w zdecydowanej wiekszosci zainstalowane na serwerach, nie na slabych koncówkach. To jest wlasnie plus rozwiazan terminalowych, ze najistotniejsze z punktu widzenia tego modelu jest serwer, natomiast koncówki moga byc mocno przestarzale. Komputer, na którym z trudem moze pracowac sam Windows XP (nie mówiac o dodatkowych aplikacjach), z powodzeniem sprawdzi sie jako terminal graficzny, sluzacy de facto jedynie do wyswietlania wyniku pracy aplikacji na serwerze.
W takim ukladzie, jakakolwiek modyfikacja oprogramowania odbywac sie bedzie jedynie na serwerze, a jesli któregos dnia okaze sie, ze specyfikacja serwera nie wystarcza na potrzeby pracowni szkolnej, to sie go zmodyfikuje lub w ostatecznosci wymieni na lepszy. W kazdym przypadku rzecz bedzie sie rozbijala o jedna maszyne.
Z naszego, jaworznickiego punktu widzenia warto zwrócic uwage na jeszcze jeden fakt. Otóz miasto obecnie uczestniczy w projekcie budowy sieci szerokopasmowej, który zakonczy sie wlasnie w 2012 roku. Oznacza to, ze kazda szkola bedzie miala na wyciagniecie reki dostep do swiatlowodu, a to w skrajnym przypadku moze skutkowac przeniesieniem serwerów ze szkól do centralnej serwerowni i…
I Jaworzno wdrozy edukacje na odleglosc jak rzad Australii?
Maciej Bak:
A czemu nie?! :) Tak jak Pan zasugerowal, otworzy sie mozliwosc wirtualnej edukacji, moze na poczatek nie w wymiarze zajec podstawowych (choc w przypadku osób niepelnosprawnych jak najbardziej), ale dodatkowych. Dlaczegóz nie zorganizowac wirtualnego kólka informatycznego, astronomicznego, jezykowego, czy jakiegokolwiek innego? Czesto przeciez zdarza sie tak, ze w jednej szkole, gdzie jest ambitny nauczyciel, któremu „sie chce” nie ma wystarczajacej liczby chetnych do uczestniczenia w tego typu zajeciach. W skali 100 tysiecznego miasta moze sie jednak znalezc wielu chetnych.
Te systemy beda zainstalowane równolegle? Uczniowie beda poznawac rózne srodowiska graficzne, czy na obydwóch bedzie zainstalowane GNOME? A moze beda to systemy hybrydowe (np. aplikacje KDE w GNOME)? Sam korzystam z ostatniego wariantu i go sobie chwale.
Maciej Bak:
Chcemy pokazac mlodziezy, ze istnieja rózne srodowiska graficzne, ze jest w nich cos takiego jak menadzer okien, i cos takiego jak menadzer plików, a i ikonki na pulpicie tez sie z nieba nie biora. Jednak nalezy pamietac, ze program nauczania TI jest przy tym napiety. Dosc proste rozwiazanie przyjela jedna z nauczycielek w naszym miescie, która w szkole podstawowej, uczac od kilku lat na Debianie, program dydaktyczny realizuje w kazdym roku w innym srodowisku graficznym. W klasie czwartej jest to KDE i GNOME, w piatej XFCE, a na koniec pojawia sie nawet Fluxbox. I co? Da sie, dzieciaki nie maja z tym zadnych problemów.
Oba te srodowiska posiadaja zestaw aplikacji edukacyjnych, niektóre bardzo dobre i pomocne np. Marble, Kalzium czy KVerbos. Nie mozna tez nie wspomniec o swietnych grach uczacych logicznego myslenia (KAtomic, KSudoku). Pomyslano o ich wykorzystaniu? Jaka decyzja zostanie podjeta ws. aplikacji juz zakupionych, ale dzialajacych tylko na Windows?
Maciej Bak:
Pomyslano, pomyslano… Pakiet edukacyjny z Edubuntu, Gcompris (dla najmlodszych klas szkoly podstawowej), KTurtle, Free Pascal, FreeMind, Phun i inne programy do fizyki i chemii – to tylko czesc oprogramowania, które nauczyciele testowali juz w pracowniach. Ten rok jest wlasnie potrzebny na to, by doswiadczenie nauczycieli juz uczacych na Linuksie „sprzedac” pozostalym. A jesli chodzi o juz zakupione aplikacje pod system Windows? A od czego WINE, wirtualizacja a w ostatecznosci… natywne uruchomienie pod wymaganym systemem? :)
Pan chce wirtualizowac Windows na tym zlomie? Przeciez to dodatkowy koszt licencji. A WINE nie jest pewna implementacja API Windows.
Maciej Bak:
Po pierwsze: nie na zlomie, ale na serwerach, które zlomem nie sa i nie beda! Po drugie: czemu nie wirtualizowac, zeby pokazac cos, co dziala tylko w Windows? A licencje? W wiekszosci szkól licencje juz sa i… moga sie do czegos jeszcze przydac. WINE oczywiscie nie zawsze sie sprawdza, ale z tego, co udalo nam sie przetestowac (np. EduROMy), to nie powinno byc wiekszego problemu z uruchamianiem programów edukacyjnych.
Aby móc legalnie wirtualizowac, trzeba jednak zakupic specjalna licencja. W przypadku Windows Visty nalezy zakupic najdrozsze wydanie — Ultimate.
Maciej Bak:
Jesli zajdzie koniecznosc to ostatecznie na kazdy serwer mozna przeciez zakupic takowa. Wyjdzie to taniej niz kupienie 15. czy 20. licencji na kazdy komputer.
Czy ta wirtualizacja to rozwiazanie podane ad hoc, czy myslano o tym wczesniej? Zastanawia mnie wybór odpowiedniej maszyny. KVM, VitualBox, VMware, XEN?
Maciej Bak:
Oczywiscie, ze nie ad hoc. Myslelismy o tym wczesniej! Ba, testowalismy to i testujemy caly czas. Dosc powiedziec, ze w jaworznickim urzedzie miejskim 150 urzedników od lat pracujac na terminalach (linuksowych via RDP do Windows TS), od mniej wiecej roku korzysta z wirtualnych serwerów terminali. Wykorzystujemy w tym celu VMWare, ale pod inne rozwiazania (chocby WWW) konczone sa testy rozwiazan opartych na XEN.
VirtualBox to na razie rozwiazanie raczej nie na serwer, a KVM jako podstawowe rozwiazanie wirtualizacyjne Ubuntu pozostaje oczywiscie równiez w polu naszego zainteresowania. Zasadniczo wirtualizacja nie jest jednak krytycznym ogniwem jaworznickiej migracji.
To wszystko ladnie wyglada na kartce papieru. A ktos przeciez musi przelac te wiedze do uczniowskich glów. Jak bedzie wygladac proces doszkalania pedagogów?
Maciej Bak:
Zdajemy sobie sprawe, ze to glównie od nauczycieli zalezec bedzie sukces projektu i dlatego dla czesci z nich zapowiada sie rok intensywnych szkolen. Wiadomo, ze beda musieli poswiecic nieco czasu na nauke, ale za to zyskaja nowoczesne, wolne od wirusów pracownie komputerowe, które nie musza co miesiac „stawiac na nogi”. A czas na to poswiecony — najczesciej prywatny — przeciez równiez kosztuje. Chyba byloby lepiej, zeby nauczyciel skupil sie na dydaktyce, a nie na okielznywaniu niesfornego sprzetu lub systemu operacyjnego.
To, ze od pedagogów zalezy sukces tego projektu to truizm. Najistotniejsze jest to, kto im te wiedze przekaze. Beda to pracownicy placówki szkoleniowej, wolontariusze JLUG-u, a moze nauczyciele, zgodnie z powtarzana przez siebie mantra, sami przysiada do ksiazek? W koncu samouk nauczy sie wiecej niz nauczyciel uczeszczajacy na szkolenia. ;)
Maciej Bak:
Na pierwszym etapie nie przewidujemy zewnetrznych szkolen. Zakladamy, ze wiekszosc potrzebnej wiedzy przekaza nauczyciele juz uczacy na Linuksie, pracownicy Urzedu Miasta i wolontariusze z JLUG-u. W kolejnym etapie nie wykluczamy siegniecia po srodki zewnetrzne (np. unijne) na zewnetrzne szkolenia. O ile oczywiscie okaze sie to konieczne.
A jak wyglada dostosowywanie podreczników do nowego programu nauczania? Standardowy podrecznik do TI nie informuje, czym np. jest Bash i jak w nim pisac skrypty. Wiemy, ze Fundacji Nowoczesna Polska pracuje nad stworzeniem Wolnych Podreczników. Czy te dwa projekty maja jakis zwiazek?
Maciej Bak:
Zmienianie podreczników, to juz nie nasza rola a autorów i wydawnictw (i na razie, na wiele bym w tej materii nie liczyl), ale na szczescie w wiekszosci programów nauczania wystarczy zamienic slowo Word na Writer, Excel na Calc, a z tym pewnie da sobie rade kazdy nauczyciel. Zreszta obok takich inicjatyw jak Magiczny Flet, czy ostatnio wydany przez Novella podrecznik sa równiez zatwierdzone przez MEN programy/podreczniki, które juz uwzgledniaja platforme GNU/Linux. Pamietajmy przy tym, ze podstawa programowa jest neutralna systemowo!
Dopelnieniem tego projektu móglby byc wirtualny dzienniczek, dzieki któremu rodzice mogliby na biezaco kontrolowac edukacje swoich dzieci, a nie tylko raz w miesiacu, gdy szkola organizuje wywiadówke. Brano pod uwage tego typu program w momencie planowania migracji?
Maciej Bak:
Tak, wirtualny dzienniczek, jak najbardziej (chociaz szkoly róznie do tego pomyslu podchodza, a czesc ma juz wdrozone okreslone rozwiazania), ale równiez: centralna baza uczniów umozliwiajaca kontrole dostepu do uslug i zasobów i wiele, wiele innych udogodnien, wynikajacych chocby ze wspólpracy z równolegle prowadzonym projektem Karty Miejskiej.
Zalózmy, ze uczen przygotowuje dokument z grafikami w OpenOffice.org i musi go dokonczyc w domu. Prawdopodobnie posiada tylko Worda i nie odczyta dokumentu, a nawet jesli posiada Writera to i tak dokument zgubi formatowanie. Irytacja ucznia nie bedzie bezpodstawna, bo OO.o na Linuksie nie jest kompatybilny z OO.o na Windows.
Maciej Bak:
Jak uczy nasze doswiadczenie (a pracuje w Urzedzie Miejskim, do którego splywaja dokumenty elektroniczne z róznych zródel i w którym OpenOffice.org na platformie Windows i na Linuksie jest podstawowym pakietem biurowym od 2005 roku) problem „rozjezdzajacego” sie formatowania dotyczy wylacznie zle sformatowanych dokumentów. Najczesciej przy pomocy spacji, tabulatora i entera. Jesli wiec poczatkowa frustracja ucznia przelozy sie na wieksze zrozumienie, czym tak naprawde jest formatowanie i jak je poprawnie przeprowadzic, zeby nie przezywac stresów zwiazanych z przenoszeniem dokumentów miedzy komputerami i systemami – to chyba dobrze. Bo to jest wlasnie to, czego szkola miedzy innymi powinna nauczyc: rozpoznawac problemy i szukac sposobów ich rozwiazania.
Zreszta pamietajmy, czego naucza sie na zajeciach z technologii informacyjnej/informatyki w polskiej szkole. To sa elementarne podstawy obslugi systemu operacyjnego, pakietu biurowego, pakietów graficznych, korzystania z internetu + podstawy programowania w profilowanych klasach, a do tego idealnie nadaje sie Open Source.
Ja mam inne doswiadczenia. W udostepnionym szablonie dyplomu zastosowano tlo z domyslnej galerii klipów. Autor dodatku pracuje na OpenOffice dostarczanym przez firme Sun, ja równiez. Róznica polega na tym, ze on pracuje na Windows, ja na Ubuntu. U mnie szablon gubil grafike, przez co dokument stawal sie nieczytelny. Wszystko przez to, ze OpenOffice.org domyslnie stosuje sciezki bezwzgledne odnoszace sie do lokalizacji w systemie. W momencie wstawiania tla z galerii klipów nie ma opcji rozróznienia czy chcemy skopiowac grafike, czy tylko linkowac do niej. Trzeba to potem zmienic w opcjach.
Poza tym dla uzytkownika, przymus pamietania wszystkich linków i zalaczników to krok wstecz wzgledem MS Office. Kolejna przykladowa wada OpenOffice.org pod Linuksem to brak obslugi fontów OpenType, podczas gdy wersja na Windows nie ma z tym formatem problemów. Natomiast Impress pod Linuksem posiada bardzo efektowne, trójwymiarowe przejscia slajdów, których z kolei nie ma na Windows.
Maciej Bak:
No i czy z tego wynika, ze na poziomie szkolnym OpenOffice nie nadaje sie do wykorzystania? Przeciez nawet MEN wydalo w 2006 roku komunikat: „Ministerstwo Edukacji i Nauki, uwzgledniajac zalozenia inicjatywy eEurope w zakresie wspierania i rozwoju w Europie oprogramowania typu Open Source uznaje, iz oprogramowania Open Office w wersji 2.0, dystrybuowane nieodplatnie, jest produktem dostatecznie dojrzalym i zaawansowanym zarówno dla potrzeb edukacyjnych, jak i dla zastosowan biurowych w sektorze edukacji i nauki. Wyzej wymienione oprogramowanie moze z powodzeniem zastepowac stosowane do tej pory oprogramowanie komercyjne, dajac znaczne oszczednosci srodków przeznaczanych na oplaty licencyjne za korzystanie z wiekszosci dostepnych typów oprogramowania biurowego”.
Z tego wynika, ze uzytkownik musi miec swiadomosc róznic tego samego oprogramowania na róznych systemach, i wiedze jak te róznice niwelowac.
Z produktami Microsoftu nie ma tego problemu, gdyz niemal kazdy ma te sama, najnowsza wersje Office’a, Windows i te same niewolne fonty.
Maciej Bak:
Dodajmy, najczesciej kradzione :(
Zawsze sie zastanawiam, dlaczego z jednej strony na ogól ceniac sobie indywidualnosc i róznorodnosc, z drugiej tak latwo przyjmujemy (a moze raczej dalismy sobie wmówic?), ze w informatyce bedzie nam lepiej, jak wszyscy bedziemy uzywali tego samego oprogramowania.
Czy na prawde wtedy bedzie lepiej? I czy unifikacja ma byc w tym przypadku recepta na niedopracowane programy i brak umiejetnosci lub checi korzystania ze standardów?
Nie twierdze, ze Office Microsoftu lepiej sie sprawuje w edukacji niz OpenOffice.org. Po prostu bledy w OpenOffice.org nie moga byc usprawiedliwiane przez niedoróbki w MS Office. Nie tlumaczmy tego tez piractwem. OO.o jest oprogramowaniem wieloplatformowym i tak tez jest reklamowany, dlatego takie trywialne bledy nie powinny w ogóle istniec. Jesli MS Office jest zastepowany przez OpenOffice, ten drugi musi byc przynajmniej tak samo dobry w tych samych zadaniach.
Maciej Bak:
Nie chcialbym sie tutaj ustawiac w roli adwokata spolecznosci tworzacej pakiet biurowy OO.org, wcale niemalej zreszta, ale… naiwnoscia byloby sadzic, ze jest to oprogramowanie wolne od bledów! Nie ma takiego oprogramowania i pewnie jeszcze dlugo nie bedzie. Powinnismy raczej w tym miejscu rozstrzygnac podstawowa watpliwosc, która moglaby sie tutaj pojawic: czy OpenOffice.org nadaje sie do wykorzystania w polskiej edukacji. I te watpliwosc na szczescie rozstrzygnelo za nas MEN kilka lat temu.
Prosze takze pamietac, ze nie mówimy tutaj o wyborze prywatnego uzytkownika, który jesli chce i ma wystarczajaco zasobna kieszen, moze zakupic i uzywac dowolna aplikacje. Mówimy o publicznej szkole, na której utrzymanie wyklada pieniazki polski, nie najbogatszy przeciez, podatnik.
1 serwer + terminale to z pewnoscia model zapewniajacy duza wygode w administrowaniu szkolna pracownia. To dobre rozwiazanie, zwazywszy, ze duza czesc WiOO czesciej nie dziala, anizeli dziala. Dowolna aktualizacja moze sprawic, ze oprogramowanie nie bedzie sie nadawalo do pracy, a tak admin bedzie sie meczyl tylko z jednym stanowiskiem. Z wlasnego doswiadczenia moge wymienic brak dzwieku w Impressie wynikajacy z niepoprawnej badz braku wspólpracy pakietu z JMF (Java Media Framework) czy wywalanie sie Kdenlive przy nakladaniu efektów.
Maciej Bak:
Nasze doswiadczenia na temat stabilnosci WiOO sa jednak diametralnie odmienne od Panskich. W jaworznickim magistracie zdecydowana wiekszosc newralgicznych baz danych i uslug od lat dziala na systemach Open Source, które (odpukac w niemalowane) trzymaja sie mocno i sprawdzaja w boju. Nieco inne doswiadczenie mamy z rozmaitymi aktualizacjami komercyjnego oprogramowania (nie tylko rodem z MS), które potrafi wywrócic nieraz plan dnia do góry nogami (aczkolwiek nie jest to regula). Na kazdej platformie sa aplikacje napisane lepiej i napisane gorzej, a rola administratora jest umiejetne zarzadzanie zasobami, tak aby byly one dostepne.
Jakkolwiek musi Pan przyznac, ze proponowany przez nas model zawiera tylko jeden punkt awarii, podczas gdy tradycyjna szkolna pracownia komputerowa, zawiera ich kilkanascie. ;-) Punkt, który zreszta przy rozsadnej polityce backupów mozna postawic „od zera” w godzine.
Mnie chodzilo o aplikacje na biurko, a Pan o stabilnosci oprogramowania serwerowego…
Maciej Bak:
Powtarzam, nasze doswiadczenia z WiOO w jaworznickich szkolach przez kilka lat dowodza, ze Open Source sie nadaje i sprawdza. Nie mielismy wiekszych problemów ze stabilnoscia pracy aplikacji wykorzystywanych w edukacji. Ba! Zdarzalo sie, ze kiedy zawirusowana pracownia na Windows nie chciala pracowac, nauczyciel przelaczal sie na zainstalowanego równolegle Linuksa i spokojnie realizowal zalozony program nauczania.
Nie jestem pewien, czy GNU/Linuksa powinno sie wdrazac na haslo „jest darmowy, co implikuje oszczednosci”. Uwazam, ze takie myslenie nie moze sie sprawdzic na dluzsza mete, zwlaszcza w placówkach instytucji publicznych. Byc moze jest to argument dla urzedników, jednak kto bedzie rozwijac owe oprogramowanie, jesli wszyscy beda je brac za darmo, nie dajac nic w zamian? A gdy oprogramowanie sie zdezaktualizuje, skonczy sie darmobranie, i urzad bedzie mial dobry argument, by wrócic do oprogramowania Microsoftu.
Zreszta powtarzanie, ze „Linux jest za darmo”, moze wzmocnic roszczeniowa postawe i przekonanie mlodych Polaków, ze im sie wszystko nalezy — o zgrozo — za darmo! W kraju gdzie piractwo jest na tak wysokim poziomie, nie wyeliminujemy problemu, zastepujac pirackie oprogramowanie przez „darmowe próbki” konkurencyjnych producentów. Byc moze tym krokiem zmniejszymy ilosc pirackich Windows na domowych biurkach, jednak mentalnie Polacy wciaz beda w tym samym miejscu. A Wolne i Otwarte Oprogramowanie to jednak idea, która bazuje na checi dawania i obopólnych korzysci, a nie na ciaglym, jednokierunkowym braniu.
Ta decyzja to na pewno dobry krok ku ograniczeniu problemu, ale dokonujac przemian w taki sposób, nie nauczymy nastepnych pokolen szacunku dla cudzej pracy.
Maciej Bak:
Po pierwsze, aspekt ekonomiczny jest w tym wszystkim wazny, ale pewnie, gdyby GNU/Linux nie nadawal sie do wykorzystania w edukacji, to do szkól by nie trafil. Pamietajmy jednak, ze pracownie oparte na GNU/Linux sa w wykazie dopuszczonych do uzytku szkolnego przez MEN! Malo tego, z danych Ministerstwa wynika, ze w latach 2005-2008, kiedy to realizowana byla dostawa sprzetu komputerowego dla szkól (w ramach unijnego programu EFS), 2% placówek wybralo wlasnie tego typu pracownie.
Po drugie: w kwestii dlugofalowego myslenia w instytucjach publicznych, to niestety kolejny raz nie moge sie z Panem zgodzic. Wykorzystywanie otwartego oprogramowania wszedzie, gdzie tylko sie da, a komercyjnego tam, gdzie to jest to konieczne, powinno — przynajmniej moim skromnym zdaniem — stac u podstaw decyzji, którymi kieruja sie wszyscy zajmujacy sie informatyzacja instytucji publicznych. Takie postepowanie jest nie tylko gwarancja optymalizacji wydatkowania publicznych srodków, ale — w polaczeniu ze stosowaniem otwartych standardów — sprzyja zachowaniu neutralnosci technologicznej panstwa. A to przeciez jest (przynajmniej na papierze) czescia polskiej rzeczywistosci prawnej.
Po trzecie: o rozwój otwartego oprogramowania bylbym raczej spokojny. Prosze zerknac chocby na SourceForge.net i przefiltrowac sobie ile jest tam projektów na licencjach otwartych. Spora ich czesc z pewnoscia nie zasluguje na okreslenie: „darmowe próbki”, a juz na pewno nie traktuja tak Open Source chocby twórcy Shreka, którzy dosc otwarcie przyznaja sie do jego wykorzystywania w produkcji filmów. ;-)
Jesli wdrozy Pan Ubuntu na 600 komputerach, nie placac absolutnie nic za oprogramowanie, i jesli ten scenariusz bedzie sie powtarzal (a Pan powtarza za Brazylia, USA, Kanada, Indiami, Japonia, Hiszpania, Norwegia, Szwajcaria, Niemcami, Rosja) jego producent, Canonical, nie bedzie mial motywacji, aby pracowac nad kolejnym wydaniem. Pan przedstawil polityke dlugoterminowa, ale tylko z jednej perspektywy, a jak wczesniej napisalem, WiOO to idea, do której trzeba takze dawania. Pan to musi swietnie rozumiec jako czlonek LUG-u.
Maciej Bak:
No dobrze, a skad brac ludzi do pracy nad WiOO, jesli sie go ludziom wczesniej nie pokaze?
Moze wystarczyloby im zaplacic za prace w pelnym wymiarze godzin, anizeli liczyc na prace po godzinach?
Maciej Bak:
A moze z tych okolo 15 tysiecy uczniów, którzy w naszym miescie beda mieli okazje poznac WiOO, choc co setny zastanowi sie jak to dziala, a z tego, co setny stanie sie aktywnym czlonkiem spolecznosci Open Source regularnie podsylajacym poprawki?
Byc moze. Kiedys uslyszalem prawdziwa anegdote dobrze obrazujaca wolontariuszy. „Lepszy jeden nawiedzony niz setka oplaconych”. ;)
Maciej Bak:
Dokladnie tak jest! :D
Z SourceForge.net jest ten problem, ze pomimo ogromnej liczby projektów, wiekszosc z nich jest w fazie pre-alpha a liczba deweloperów to jeden pasjonat. Na tym modelu nie mozna stworzyc oprogramowania do zarzadzania urzedami i szkolami. Do tego trzeba panstwowych pieniedzy i duzego producenta. Pan najwyrazniej chcialby, aby Open Source tworzyli wylacznie pasjonaci po godzinach pracy.
Maciej Bak:
Oczywiscie, ze ze 100 pomyslów przetrwa nieraz jeden, czy dwa, ale czasem zyskuje on uznanie uzytkowników (i programistów), którzy po latach przeksztalcaja go w cos powazniejszego. Przykladem moze byc Firefox, GIMP, Blender czy mplayer. I tak z projektu pasjonackiego przeksztalca sie on np. w najpopularniejsza obecnie przegladarke wsród polskich uzytkowników. Jesli zas chodzi o doswiadczenia ze wdrazaniem Open Source w sporej wielkosci instytucjach panstwowych, to pewnie nasze Narodowe Archiwum Cyfrowe wydaje sie pieknym przykladem, ze mozna godzic oba modele: opensourcowy i komercyjny w informatyzowaniu instytucji publicznych.
Czy urzad udostepni zainteresowanym swoje know-how i bedzie publikowal raporty z postepu wdrozenia?
Maciej Bak:
Nie widze w tej materii przeszkód. Nie tylko chetnie podzielimy sie doswiadczeniem, ale i oczekujemy wsparcia od tych, którzy podobne dzialania realizowali juz wczesniej w naszym kraju.
Dziekuje za rozmowe.

Rozmawial Mateusz ‘quest’ Zasuwik

flattr this!


Viewing all articles
Browse latest Browse all 11

Trending Articles


Sprawdź z którą postacią z anime dzielisz urodziny


MDM - Muzyka Dla Miasta (2009)


Częstotliwość 3.722MHz


POSZUKIWANY TOMASZ SKOWRON-ANGLIA


Ciasto 3 Bit


Kasowanie inspekcji Hyundai ix35


Steel Division 2 SPOLSZCZENIE


SZCZOTKOWANIE TWARZY NA SUCHO


Potrzebuje schemat budowy silnika YX140


Musierowicz Małgorzata - Kwiat kalafiora [audiobook PL]